maj 13 2002

Problem o byle co..


Komentarze: 2

I kolejny problem w moim życiu. W sumie, to moje problemy nie należą do jakiś szczególnie wyszukanych i trudnych, myślę, że dla niektórych z was nie byłyby to żadne problemy. Sądzę, że i ja także już pewnie za dwa, może trzy tygodnie o tym całkowicie zapomnę (chyba że sytuacja nie ulegnie zmianie).. Ale tymczasem problem ten mnie okropnie nurtuje.. Tak więc mam małe sprzeczki i kłopoty z dogadywaniem się z moimi, jakże kochanymi, rodzicami, co jest oczywiście częste w mojej grupie wiekowej.. Przyznam nawet, że ostatnio jest to nie do zniesienia. Nie wiem czym sobie zasługuję na takie traktowanie z ich strony, ale to już inna sprawa..
Tak więc konflikt jest wielowątkowy. Przede wszystkim chodzi o to, że jestem w ogóle strasznym, okropnym,  (...) egoistą, nie potrafię zrozumieć sytuacji materialnej rodziny, ciągle tylko czegoś żądam, że chciałbym tylko wszystko mieć dla siebie, a jush samemu nic nie oferuję w zamian. No jaaa.. bez sensu. Na prawdę nie da się z nimi dogadać. Ja chciałem wziąć od nich tylko pare złotych, bo mam jedną ważną sprawę, a tu się okazuje, że wynika z tego wielka afera. Hmm.. później zaczeli krzyczeć, że nic im nie pomagam, to co ja robię, to robiłem już dawno temu, nie przybywa mi obowiązków, ale dochodzi coraz więcej przyjemności.. Jejq!!! Hmm... i to żeby jeszcze spokojnie mówili.. nie.. no gdzie tam. Wydzierają się na mnie, zawarli chyba jakiś sojusz czy organizację wzajemnej pomocy w trydnych chwilach, bo zauważyłem kilka wariantów ich ataku:
1. Mogą krzyczeć jednocześnie i wtedy w ogóle się nie mogę połapać, o czym oni mówią, ale też nie mogę dać nic na swoją obronę, bo przecież nie wiem o co chodzi,
2. Mogą krzyczeć pojedynczo - tak, że jak jedno z nich skończy, to zaczyna drugie, tak jakby potrzebowali chwili oddechu (hmm.. może to i prawda, bo przecież palą te fajki jak smoki)
Kiedy onni podnoszą głos, ja także chcę się odezwać, dlatego również zaczynam się drzeć.. a to oznacza już moją zgubę, gdyż dochodzą do konfliktu: nigodne traktowanie rodziców, pyskowanie, podnoszenie głosu na starszych itp.. Całe mnóstwo różnych podstawowych zasad.. Nic mi w tym momencie nie pomoże, że to był odwet na ich wrzaskliwe i równie głośne argumenty.. wtedy jestem stracony..
Tak więc moje szanse na wygranie tego sporu są raczej znikome i z całą pewnością odbije się to na moich wakacjach, które niestety nie zapowiadają się już tak cudownie, jak choćby miesiąc temu.. Aaa miało być tak pięknie..

hobbes : :
18 maja 2002, 00:00
Hobbes Misiaku mam 17 lat i wyprowadzalam sie z domu kilka razy, niestety nie poradze sobie sama, przynajmniej na razie,ojciec miesiacami zapierdala za granica zeby moja matka miala chociaz na leki (ma gosciec stawowy), starej od tych lekow sie zawiesza konretnie, ojca nie ma, nie ma, a jak jest to chcialby zeby wszysto bylo tak jak on chce, jestem punkiem i oni chyba w ogole mnie juz olali, od jakiegos czasu przestali nawet sie czepiac, teraz tylko wydaja mi komendy - wynies smieci, poucz sie itp. zdecydowanie lepiej bylo kiedy sie jednak czepiali, ja z nimi w ogole nie mam kontaktu, nie rozmawiaja ze mna, ani sie nie interesuja tym co robie. czasami, kiedy widze jak moj mlodszy brat siedzi tacie na kolanach to jest mi smutno i chcialabym to wszystko cofnac, zeby bylo tak jak kiedys, zeby mama zapytala jak leci czy co w szkole. qrde, ale sie uzewnetrznilam. no nic, nie narzekaj, czasami lepiej miec awanture o ksae nic zadnych awantur, u mnie jest po prostu tak, ze jak usiluje cos im powiedziec to dostaje prz
wawrzynka!!
14 maja 2002, 00:00
ehem... no coż ja sie chyba jeszcze nie klucilam tak z moimi starymi... ale trzeba być twardym a nie mientkim!!!! :)

Dodaj komentarz